Autodrom Główna Kontakt Agencja
 
  AUTODROM : Kariera wyścigowa

O Agencji
Współpraca
Kontakt
..
Kalendarz
FAQ
 
Lut03

Dopaść sponsora

Dopaść sponsora
Jak myślę: sponsoring, to przed oczyma wyobraźni widzę schemat, w którym to następuje transfer funduszy z zainteresowanego budową/zmianą/utrwaleniem swojego wizerunku przedsiębiorstwa, do pozostającego w potrzebie, a dysponującego wyrazistym image, celu. Nie wiem dlaczego obarczam potencjalnego sponsorowanego tą cechą niezaspokojonej potrzeby, pewnie to przez to, że przyglądam się temu z pozycji piszącego list z prośbą o wsparcie własnej, ważkiej inicjatywy. Właśnie, wsparcia. Nie wszyscy sponsorowani owego wsparcia rzeczywiście potrzebują, również nie jest to niezbędny składnik decydujący o zaangażowaniu sponsora.

Dla standardowego, podręcznikowego sponsorowanego liczą się środki, jakie sponsor pozostawi do jego dyspozycji dla realizacji celu. Dla podręcznikowego sponsora już nie jest to takie oczywiste. Jego zaangażowanie rozciąga się od terytorium filantropii, aż po pola reklamowe. Podstawowym wyznacznikiem wartości sponsoringu dla sponsora jest wpływ na wizerunek jego samego, co haczy o public relations, oraz na pozycję konkurencyjną jego oferty komercyjnej, co na skróty prowadzi nas do promocji produktu. Mam wątpliwości, jak sponsor ma się spotkać za sponsorowanym w tej zawiłej grze oczekiwań?

Jeżeli nie dysponuję wyraźną wartością komercyjną wizerunku, ponieważ jestem początkującym adeptem w swojej sztuce, a i fizjonomii swojej w telewizji nie widzę, to nie mam co liczyć na sponsora, tak?

Posiadam możność decydowania o wydaniu pokaźnej kwoty na ogólnie rzecz biorąc marketing ze wskazaniem na sponsoring, czy zdecyduję się na przekazanie mniejszej kwoty nieznanej personie, czy raczej większej sumy dla postać rozpoznawalną?

Złudzenia się rozwiewają, nie ma dostojeństwa mecenatu oraz pobłażliwego i ciepłego gestu filantropii, pozostają twarde reguły rynku, kupno i sprzedaż, masz, to zarobisz. Chciałoby się, aby było inaczej, idylliczna scena jak z helleńskiej amfory, możny obywatel wręcza złoto na dalszą wspaniałą drogę utalentowanemu młodzieńcowi. Ale dość sentymentów, oddzielmy plączące się tu kategorie, filantropia i mecenat to odrębne dyscypliny, skupmy się na sponsoringu, odzierając go ze świętości, ale też wynosząc go na właściwy mu piedestał.

Sponsoring nie jest dla mięczaków, nie polega na żebrach pod kościołem, tu trzeba mieć biznesplan, analizę SWAT oraz pozytywną opinię niezależnych ekspertów. Szansę mają tylko wybrani, naznaczeni swoimi osiągnięciami, niezwykłymi pomysłami, przebojową osobowością oraz wzniosłymi celami. Startując z pozycji trotuaru można się wznieść na dachy drapaczy chmur, jednak tylko z wiedzą, za który z wieżowców się zabrać.

Przyglądamy się sobie, co robimy, co sobą reprezentujemy, gdzie zmierzamy. Wiadomo, jakie dyscypliny z czym się kojarzą, to jak z psychologią koloru: żółty to złość, biały niewinność, zielony uspakaja - sport to dynamizm i nowoczesność, muzyka rozrywkowa to młodość i temperament itp.

Nic dotąd nie osiągnęliśmy? Może, ale nie z pewnością, poszukajmy tego, czym można by się pochwalić, coś malutkiego, najmniejszego... No jest, wygrzebane z zakamarków pamięci, nareszcie! Robimy plany na przyszłość, sięgające dalej niż zamysł, który właśnie z braku środków zawalamy, super ambitne, okrajane do miar rozsądku. Budujemy ładne dossier, cv, biznesplan.

Teraz kolejna analiza. Przyglądamy się, co robi konkurencja, czyli nam podobni, też w potrzebie, ale którzy już osiągnęli cel: dopadli sponsora. W czym jesteśmy gorsi, w czym lepsi, przede wszystkim w czym jesteśmy inni, wszak nie możemy być tacy sami!

Mamy już trochę wskazówek, wiemy co nieco o sobie, coś o konkurencji, mniej więcej gdzie się skierować. Od ogółu do szczegółu zajmujemy się szukaniem sponsora. Nie, nie zalewamy wszystkich firm z książki telefonicznej prośbami w formie elektronicznej, papierowej i telefonicznej! Segregujemy: branża, sektor, target, wizja. Hmm, nie jest łatwo, co? A kto powiedział, że będzie łatwo?! Szukamy mozolnie, szukamy wytrwale i nie popuszczamy sobie. Im krótsza ostateczna lista, tym lepiej, to znaczy, że dobrze odrobiliśmy pracę domową, przeprowadziliśmy selekcję: wybraliśmy najlepszego dla siebie sponsora.

Możemy wreszcie pozwolić im o sobie usłyszeć, zasłużyli na to, są wybrańcami. Już? Mamy sponsora? Nie!

Jesteśmy świetnie przygotowani merytorycznie, wiemy jakie są nasze oczekiwania, doskonale poznaliśmy sami siebie oraz naszego przyszłego partnera w sponsoringu, to daje nam siłę, ale nie gwarantuje sukcesu.

Kolejny raz zastanówmy się, czy potrzebujemy sponsora? Podzielimy się z nim naszym wizerunkiem, także przejmiemy część jego, to dobrze? Czy mamy do zaoferowania coś namacalnego, poza mglistymi wizjami? Czy zbudujemy ze sponsorem zauważalną wartość? Czy chcemy sprawdzać się w tym, co przy pomocy sponsora chcemy zrobić, nie tylko w naszym świecie, naszej dziedzinie, ale i w świecie biznesu, ringu naszego partnera? Obie ze stron nie tylko biorą, ale też dają od siebie. Takie są reguły, akceptujesz je?

Przystępujemy do ataku frontalnego, nadszedł czas konfrontacji. List motywacyjny nie wystarczy, zaskoczmy go. Będziemy Świętym Mikołajem, spuścimy się przez komin z workiem świątecznych prezentów w postaci swojej oferty, przydusimy do ściany tuszą naszego entuzjazmu i razem wypchamy skarpetę bogactwem przyszłej glorii.

Może się uda. Może jak nie dzisiaj, to jutro... Spójrzmy wstecz, gdzie zrobiliśmy błąd? Może źle wybraliśmy, przeceniliśmy sponsora, może nie był wart...

Mój pierwszy budżet, wcześniej wyobrażałem sobie jak to będzie: za szerokim biurkiem z widokiem na dachy kamienic, tylko ja i stan konta. Niemal Boska władza pozostająca w dyspozycji końcówki mojego pióra, zaraz zdecyduję o czyimś być albo nie być, wyłożę kaskę.

Szybki rzut oka wokoło, trochę papierów, różnej jakości prośby o dofinansowanie, przekazanie produktów. Pięknie, tylko dlaczego mam to czytać? Wielostronicowe wypociny niewyżytych grafomanów na temat ideologii sponsoringu. Chwilunia, kto tu się zna na tym najlepiej, chyba ja, dwa fakultety w końcu... Sterta najpierw ląduje w koszu, by zrobić miejsca nowym, stale napływają, przejrzę jutrzejsze, a teraz zrobię strategię.

Dobrami konsumpcyjnymi obracamy, młodzież nas interesuje, ale nie ta w dresach, a kulturalna. Sport to ubiór nieoficjalny, więc raczej rozrywka. Taka gwiazdka jest nowa, śpiewa przyjemnie dla ucha, zapiszę sobie, że do strategii jak ulał pasuje. No tak, ale jak ekscesy będą, tatuaż zrobi nie tam gdzie umowa przewiduję, głowy nie podłożę, wrzucę ją pod kreskę, grubą i szeroką.

Kolega polecał klub nocny, snobistyczny, ciężko się dostać, może by tak ich zasponsorować, to i karta członkowska do portfela powędruje, elitę będę tworzył... Pierwsza trójka jak nic.

Chłopaki z osiedla film kręcą, przygodowo - romantyczno - komediowy z wątkami ocierającymi się o aktualne wydarzenia polityczne. Jestem im coś winien, wychowałem się wśród szarych bloków.

"Wice" z działu trzy drzwi na południowy wschód usilnie sugeruje sponsoring jego nowej wybranki serca, trzeciej w tym roku. Dzielnie stawiam opór, może trafi się czwarta, mniej ambitna.

Dzień się kończy, ból głowy narasta, strategia się sypie, wizja zasiłku dla bezrobotnych marketingowców nieustannie przysłania mi moje szerokie biurko i dachy, wyciąg z konta wyrzutem sumienia wędruje od lampy do klawiatury, od szuflady do zdjęcia psa z dzieciństwa. Z ociąganiem zmuszam się do zakończenia upiornego, dwunastogodzinnego dnia pracy, który zaczął się przecież tak pięknie...

Wtedy dopada mnie, wyskakuje z kominka, przyciska tuszą swojego entuzjazmu, razem wypełniamy skarpety bogactwem przyszłej glorii...

Dobry partner, to partner na lata. Bierzecie ślub na dobre i na złe, razem podążycie w zawieji i zamieci, w słońcu i w deszczu, pod rękę ze śpiewem na ustach wygrywać i przyjmować porażkę. Nieraz będziecie sprawdzać siebie w potrzebie, liczyć na swoją lojalność, wierność będzie wystawiana na próbę. Partnerowi wiele się wybacza i wiele się od niego wymaga, uczucie się rodzi i odchodzi, ważne by był ktoś, kto wyciągnie dłoń w tym geście, którego oczekuje drugie. Szanujcie się dzieci nawzajem.

źródło: marketing.sportowy.prv.pl
 
 
Dodaj do:
Facebook
|
Zakładki Google
|
Delicious
|
Twitter
|
Wykop

GŁÓWNA :: O AGENCJI :: WSPÓŁPRACA :: FAQ :: KALENDARZ :: KONTAKT