Plan Ferrari na niedzielny wyścig był prosty: za wszelką cenę przyjechać przed obrońcą tytułu Fernando Alonso. Udało się to tylko połowicznie, gdyż tylko jeden z kierowców przybył na metę przed Hiszpanem i to w dodatku nie ten, który powinien.
Gdyby udało się zrealizować plan Ferrari, przewaga Alonso nad Schumacherem zmiejszyłaby się do 8, a może i do 6 punktów. A tak nie dość, że nie zmniejszyła się, to w dodatku Fernando Alonso powiększył swoją przewagę do 12 punktów!

Dla wielu specjalistów taktyka zespołu Ferrari była niezrozumiała. Wielu z nich obarczało winą ponownie Michaela Schumachera, który przegrał kwalifikacje z Felipe Massą i tym samym doprowadził do sytuacji, kiedy musiał czekać w boksie, aż "obsłużony" zostanie najpierw kolega z zespołu.

Obojętnie kto zawinił efekt jest taki, że coraz trudniej będzie walczyć Niemcowi o tytuł mistrzowski. Różnica, jaka dzieli go od Fernando Alonso, wynosi obecnie 12 punktów, a do końca sezonu zostały tylko 4 wyścigi. Gdyby więc Schumacher wygrał je wszystkie, a Alonso dojeżdżał do mety na miejscu drugim, to i tak ten ostatni zostanie mistrzem.

Kolejny wyścig odbędzie się we Włoszech na torze Monza. Ferrari będzie u siebie i na pewno zrobi wszystko, aby wygrać. Zapowiada się pasjonujący weekend.

źródło: E.D.